Dobiłam do brzegu czerwonej skały
ziemia i woda jak w chłodnym uścisku
Wiem bardzo dobrze bo to się stać miało
jak trup padam długa przy skalnym urwisku
Zostawiam odciski nóg dłoni ciała
stapiam się w jedno z mym nowym pejzażem
Oddycham powietrzem wypełniam się cała
spoglądam na chmury pierwiosnki mych zdarzeń
Dla tej morskiej istoty woda od zawsze była jej domem schronieniem jej całym życiem. Nagle zostaje wyrzucona na brzeg jak ptak wyrzucany z gniazda przez swoją matkę, bo ma nauczyć się latać. Taka jest kolej życia. Wszystkie stworzenia łącznie z człowiekiem przechodzą mniejsze (osobiste) i większe (kolektywne) transformacje. Każdy kto to czyta, już raz w swoim życiu doświadczał „wyjścia z wody” gdy się rodził na ten świat. Teraz doświadczamy tego kolektywnie, w sposób symboliczny co nie znaczy, że mniej bolesny. Przechodzimy z Ery Ryb do Ery Wodnika. Żywioł wody czyli wiary, poświęcenia, hierarchii ustępuje żywiołowi powietrza czyli wiedzy, informacji, równości. To już nie ten czas, żeby nabierać „wody w usta” teraz trzeba mówić. Pewnie, otwarcie, całym sobą.