Ahhhh uwielbiał siebie
wzór niczym z obrazka
Jeszcze tylko szczęście
własność jego własna
Miał swoje zasady
szczytne górnolotne
Mierzył nimi ludzi
sądził ich sromotnie
Kochał swe standardy
bronił ponad wszystko
Wciąż sobie powtarzał
szczęście jest już blisko
Żywot swój zakończył
siedząc w samotności
Nie odnalazł szczęścia
durny w swej mądrości
Zasady, przekonania, uprzedzenia, normy itp. to często wilki w owczej skórze. Bóg to jedność, to wszystko co jest. Najwięsze szczęście, ekstaza, totalne zjednoczenie wszystkiego ze wszystkim. Całkowita akceptacja. Nie oszukujmy się-nikogo z nas na to nie stać. Lubimy mieć swoją „własność”.
Pozwólmy sobie, choć na moment dopóścić do siebie tą myśl, że to wszystko o co całe życie tak bardzo walczymy, co z takim oddaniem budyjemy nie jest tego warte.„Mury”, które odgradzają nas od prawdziwego szczęścia, prawdziwej mądrości nie z tego świata. Bóg to zjednoczenie nawet z tym czym najbardziej gardzimy. W sobie i w innych. Ludzka mądrość temu nie podoła. To nie są parametry, którymi możemy zbadać ten fenomen. Przeciwnie, ta właśnie mądrość jest największym adwokatem przeciwko nam.
Zadaj sobie pytanie: czego nie akceptuje w sobie (niech to będzie coś o czym nie powiedziałbyś nikomu, czego się wstydzisz, co wypierasz, czego się boisz) co za każdym razem sabotuje twoją relacje z ludźmi? Wydobądź to z najgłębszych warstw siebie. Prawdopodobnie właśnie to „odnajdujesz” w innych, to im sam zarzucasz. To odgradza cię przed poczuciem prawdziwego szczęścia, prawdziwej wolności.