Niczego bardziej nie pragnę
nad to by mi każdy służył
Ja również się tam pojawię
jak tęcza po wielkiej burzy
W pismach najczęściej określanych jako święte lub oświecone jak również z nauczań Chrystusa dowiadujemy się, że największym zaszczytem i właściwie celem życia jest służyć drugiemu. Gdzieś w głębi serca się z tym nie zgadzałam – bo co w takim razie ze mną? Inni będą służyć mi? Nie. To mi nigdy jakoś nie pasowało.
Dziś miałam dwa ciekawe sny, które być może uświadomiły mi o co w tym chodzi.
Słowo „służyć”zobaczyłam nie w znaczeniu bycia (mniej lub bardziej) czyimś sługą ale w znaczeniu czy coś jest dla mnie dobre czy nie – czy mi służy czy nie. Czy jedzenie mi służy, czy czyjaś obecność w moim życiu mi służy, czy środowisko w jakim przebywam, czy dom w którym mieszkam, hobby itd.
Wszystko czym się otaczam ma/powinno mi służyć. I tak samo ja jako osoba ze wszystkim tym czym jestem mam służyć drugiej istocie. Jeśli ktoś/coś mi nie służy to powinnam po pierwsze to zauważyć, a potem podjąć (w miarę możliwości na dany moment) odpowiednie decyzje. Nie trzymać się kurczowo niczego – z przyzwyczajenia, z obaw, z materialnych korzyści…z jakichkolwiek innych powodów.
Być może nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę „najwięksi”, którzy chodzili po tej ziemi mieli na myśli. Interpretacje ich słów będą zabarwione po pierwsze intencjami a po drugie poziomem świadomości i rozumowania jednostki czy grupy religijnej. Niech każdy sam to oceni, myślę że jesteśmy już na tyle dojrzali, żeby móc to uczynić.