Tworzymy w głowie obrazy
co zrobić musimy
Jak mamy wyglądać
by zdobyć order matczyny
Nie ważne ile kamieni
ciągniesz za jednym razem
Niczego to nie zmieni
gdy stoisz za obrazem
Jeśli dużo nad soba pracujesz i wciąż nie widzisz wymiernych, adekwatnych rezultatów swoich wysiłków, wróć myślami do dzieciństwa i przypomnij sobie w jaki sposób zdobywałeś uwagę rodziców. I co najważniejsze: czy ją w końcu zdobyłeś? Prawdopodobnie nie.
Rodzice dla dziecka to Bogowie. Ludzie, z którymi od narodzenia ustalamy najgłębszą więź nie ważne jacy są. To czego najbardziej pragniemy to ich uwaga, aprobata, miłość. Różnymi drogami dochodzimy lub nie do osiągania celu. Ci, którym szczęście nie dopisywało troili się dwoili i tak to nic nie dawało. Ci ludzie będą najbardziej pracowitymi, oddanymi (w różnych aspektach życia) ludzmi, których wysiłek nigdy lub bardzo rzadko będzie uhonorowany.
Dziecko, które wychowuje się w schemacie „muszę zrobić to i to, muszę być taki i taki” ma małe szanse na rozpoznanie kim ONO chce być, jakie chce być, co lubi robić (tak naprawdę lubi – często żyjemy w samozakłamaniu), co przynosi mu przyjemność, co mu daje satysfakcje, a nie co satysfakcjonowało rodziców.
Bez matki (opiekuna) noworodek umiera. Od matki zależy przeżycie. Fizyczne, emocjonalne, duchowe. Zadowolenie matki jest priorytetem. Sposoby w jakie realizujemy nasz priorytetowy cel i przede wszystkim z jakim skutkiem, rzutuje na wszystkie najważniejsze relacje jakie tworzymy w dorosłym życiu. Praca, związki, znajomości, rozwój duchowy…”cokolwiek robię i tak to nic nie daje i tak nie widzę zmiany, a tak się staram”. To co dobre powinno przychodzić łatwo i przyjemnie. Zamęczysz się ciągłymi staraniami bycia kimś kim nie jesteś. „Perfekcyjnym” obrazem siebie jaki masz w swojej głowie. Nigdy tego obrazu nie dościgniesz tak jak twoi rodzice nigdy nie „widzieli” Ciebie.
Daj się zobaczyć innym ludziom. Taki jaki jesteś. I codziennie zadawaj sobie parę razy to magiczne pytanie: „co chcę teraz robić?” -nie ważne, że na dany moment nie masz takiej możliwości. Chodzi o wyjście z programu. Paskudnego programu, że na szczęście, miłość, uwagę, bogactwo …(wstaw tu cokolwiek chcesz) trzeba zasłużyć.
“Dla starożytnych los Syzyfa był zapewne głównie przestrogą, by szanować bogów – jest to przecież kolejny buntownik przeciw boskiej władzy, ale pokolenia późniejszych odbiorców odczytały mit o Syzyfie jako obraz absurdu ludzkiego istnienia. Ludzkie życie jest jak trud Syzyfa, bez sensu, podległe wyższym siłom. Syzyf stał się swoistym symbolem ludzkiego heroizmu i wytrwałości. Uosabia trud i bunt walczącego z bogami o swoją godność”.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Syzyf