Smak bogactwa jej się marzył
na języku wciąż go miała
Długo marzyć jeszcze będzie
skoro wciąż do ślubu mała
Lecz poczekać zawsze warto
czas swój cały spożytkować
Przyjdzie dzień gdy cud się ziści
w perłach w złocie by myszkować
Lat dwadzieścia upłynęło
jej sylwetka się zmieniła
No i w końcu się zaczęło
na bogacza natrafiła
Jak to panu ma opowiedzieć
jak mam wszystko wytłumaczyć
Bo pan widzi ja wiem dobrze
co dla pana będę znaczyć
Jak daleko myślą sięgał
o niej zawsze tylko marzył
Wiedział dobrze że szatynka
z długim włosem się mu zdarzy
Tak dorastał dwie dekady
z silnym bardzo przekonaniem
Nic innego mnie nie skusi
niech się wola moja stanie
Lat dwadzieścia upłynęło
swą fortuną kusił bawił
No i w końcu się zdarzyło
tą jedyną w końcu zwabił
Ona pierwsza głos zabrała
co od razu jej wybaczył
Włosy dłonią odrzuciła
gdy spojrzeniem ją uraczył
Tak się losy ich zaczęły
jakże zwykłe i typowe
Wcale prawdy nie wiedzieli
co zawarli za umowę
Szybko ślubu zapragnęli
nic nie stało na przeszkodzie
Przed ołtarzem wnet stanęli
ona welon on o wodzie
Nie wiedzieli jedno z drugim
co za chwilę pojmą w locie
W oczy sobie wciąż patrzyli
zakochani w włosach w złocie
Czas wnet przyszedł wielkiej próby
ich miłości co nad życie
Ona welon zdejmowała
gdy on z kasą żegnał bycie
Obydwoje jak zaklęci
w oczy prawdzie swej spojrzeli
Co kochali to przepadło
włosy ścięte złoto wzięli
Ludzie mają swoje typy
wcale nic w tym złego nie ma
Trzeba tylko wiedzieć o tym
że się typ czasami zmienia
Każdy myślą swą przyciąga
każdy o czymś sobie marzy
Lecz z pokorą trzeba przyjąć
gdy się psikus w życiu zdarzy
Najczęściej wychodzimy za nasze własne wyobrażenia. Dobrze jest w minucie obezwładniającego szału o tym pamiętać 😊.