Kusi ciągnie w swoją stronę
Ja jestem najlepszy
Myśli prawdy oświecone
zasłaniają obraz wieczny
Dni miesiące całe lata
wciaż wpatrzeni w swoje bożki
Życie mija sznur zaplata
jako piękne wzniosłe troski
Zbudowane tożsamości
powrastane w całe ciało
Nie ma w ciele krzty wolności
i boskości też jest mało
Runie z niebios deszcz obfity
z rdzy oczyści umysł cały
Ziemia członki swe poruszy
by rozgromić ideały
Umieramy każdym razem
gdy rujnuje się nam życie
Zakładamy nowe twarze
zaczynamy nowe bycie
Człowiekowi nie może zależeć na niczym. Zależności to poddaństwo i niewola – nie ważne wobec czego. Jakikolwiek aspekt życia uczynimy najważniejszym to nic innego jak zrobienie sobie z niego bożka. I tańczenie jak on zagra. Ten bożek może mieć twarz najukochańszego dziecka, najszczytniejszej idei, to nie ma znaczenia.
Wszystko jest równie ważne. Moje zdrowie, moje szczęście, moje dzieci, mój mąż, moja praca, mój odpoczynek od pracy…..Brak równowagi pomiędzy jakimkolwiek aspektem, a całą resztą powoduje zastój. Zastuj będzie powodował różne niepowodzenia zdrowotne i życiowe. Dopiero powrót do równowagi usprawni przepływ sił życiowych. Przestajemy zależeć od czegoś lub kogoś. Nie towarzyszy nam podświadomy strach. Nie boimy się utraty niczego.
Niejednokrotnie słyszałam historię o ludziach, którzy poświęcali wszystko dla swojego dziecka, a potem to samo dziecko odwróciło się od nich plecami, albo wykręciło im taki numer na jaki z pewnością nie byli przygotowani. Ci rodzice musieli tego doświadczyć. I w dokładnie taki sposób – najbardziej bolesny i niezrozumiały. Może właśnie to jest jedyna okazja, żeby w końcu przejrzeć na oczy. I w końcu zrozumieć.
Można mieć preferencje, a nawet trzeba ale one nie powinny być niezbędne do życia. Nie mogą sterować życiem. Mamy być wolni od wszystkiego. Psychicznie wolni. Paniczny strach przed zmianą lub utratą czegoś to już jest choroba. Terminalny wyrok jaki sami sobie stawiamy.